Pochodzą podobno z Austrii lub Polski (z Krakowa!) a są tu niestety tak mało popularne. Swoją popularność zdobyły w USA. Zasmakowałam w nich gdy byłam na Florydzie. Jadałam je codziennie w różnych smakach na śniadanie. Od jakiegoś czasu tęskniłam za ich smakiem więc odwiedziłam Bagelmama na Kazimierzu (ul. Dajwór 10). Ceny bajgli z dodatkami są dość wysokie, nadają się na mały głód, ale za to można kupić same bajgle po 2zł za sztukę! :)
Kupiłam więc 5 sztuk różnego rodzaju i dziś prezentuję Wam moje 2 wersje.
1.
2.
Drugą wersję jadałam często w Stanach, tam jest najbardziej popularna. Bajgle przed podaniem kroje na pół i wkładam do nagrzanego piekarnika na kilka minut żeby były chrupiące z wierzchu. Jeśli macie toster z szerokimi otworami na pieczywo zmieścicie w nim połówki bajgli, mój jest niestety zbyt wąski.
Jeden bajgiel jest dla mnie sycący i starcza na początek dnia.
Żałuję, że w Polsce bajgle nie stały się popularne i tak ciężko je dostać.
Aaa ja je chcę!
OdpowiedzUsuńPyycha!:D
Aaaaaa!!! Wielkie Ci dzięki! Nie miałam zielonego pojęcia, że można je dostać PL, a już tym bardziej w Krakowie :D Nie będę już musiała zamawiać przez rodzinkę i znajomych :P
OdpowiedzUsuńOmnomnomnom *.*
Cieszę się, że mogłam pomóc! :)
Usuńświetny pomysł !:)
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam spróbować bajgli, ale u siebie nigdzie ich chyba nie dostane... Pozostaje upiec samemu :)
OdpowiedzUsuń