czwartek, 2 maja 2013

Wspomnienia z Paryża. Kulinarne i nie tylko..


Wróciłam...
Zadowolona jednak z ogromnym niedosytem wrażeń...w Paryżu jest tyle wspaniałych miejsc do odwiedzenia, a ja miałam tak mało czasu na wchłanianie atmosfery dzielnic tego miasta. Dzielnic z których każda jest zupełnie inna.


Do Paryża zawędrowałam w połowie kwietnia, zupełnie przypadkowo trafając na przepiękną paryską wiosnę, kóra umilała mi pobyt pieknym słońcem. Moja radość była ogromna, zwłaszcza że w Polsce o słońce było trudno. Niestety cel mojej podróży nie był czysto turystyczny, włąsciwie miałam bardzo mało czasu na poznawanie francuskiej (i nie tylko) kultury Paryża. Jednak na tyle dużo by zarazić się bakterią i planowac następna wyprawę.

W pierwszy wolniejszy dzień postanowiłam przespacerować się po najbardziej znanych miejscach, w planie oczywiście znalazły się wszystkie świetnie znane naszym oczom z gazet i widokówek "perełki" tego miasta. Wieża Eiffla, Łuk Tryumfalny, Louwre i katedra Notre-Dame zobaczyć wypada, ale uważam że raz wystarczy. Chyba że kotoś lubi podziwiać panoramy z wysokości za wysoka opłatą.
By zakończyć dzień zwiedzania nie tylko obolałymi stopami, udałam się do kawiarni. Wybrałam jedną z wielu które w ten słoneczny dzień, wyciągnęły swoje stoliki prosto na uliczny chodnik. Wraz z miejscowymi zasiadłam przy maleńkim stoliku i zamówiłam lampkę wina.
Wszyscy wiemy, że zbyt dużo czasu na świeżym powietrzu powoduje burczenie w brzuchu z tego powodu postanowiłam domówić specjalność lokalu. Wybaczcie, francuskich nazw nie przytoczę... ale postaram się Wam zobrazować co znalazło się na moim (i nie tylko) talerzu.
Specjalnością lokalu były tostowane kromki chleba, podane na sałacie, polanej przepysznym winegret. Na tostach natomiast znajdowały się przeróżne dodatki. Ja wybrałam indyka, pomidorki i pesto, moja towarzyszka natomiast łososia. Zarówno tosty jak i wino (co nie powinno nikogo dziwić) były naprawdę dobre.





Później niestety miałam długa przerwę w odkrywaniu cudów Paryża, wciągnęły mnie obowiązki. Jednak gdy tylko nadarzyła sie okazja postanowiłam popodziwiac troche kultury. Zaczęłam od porządnego obiadu w pobliżu katedry Notre-Dame. Wbrew pozorom w Paryżu im bliżej atrakcji turystycznych tym taniej...przyajmniej jeśli chodzi o restauracje. I tak w poblizu katedry jestesmy w stanie zjeśc 3 daniowy obiad (czasem wraz z winem) za 12 do 16 euro.  W menu najczęściej są serwowane typowo francuskie dania tj. ślimaki, mule, wieprzowina czasem różnego rodzaju ryby. W deserach dominuje muss czekoladowy, krem karmelowy, tarty i szarlotki. Wszystko zalezy od wybranego lokalu. Na tych dwóch pozornie małaych uliczkach poza kuchnia francuską znajdziemy także indyjską, węgierską, japońską czy turecka w postaci kebaba. Dla każdego coś dobrego.



 Ja postawiłam na kuchnie francuską: zupa cebulowa, ser zapiekany w francuskim cieście na sałacie z winegret, przepyszna wieprzowina z młodej świnki oraz tarta tatin i mus czekoladowy. Oczywiście nie wszytsko na raz. Ale na wieprzowinie to się francuzi naprawdę znają... no i na bagietkach! Które poza  śniadaniami króluja także przy każdym obiedzie, a można je dostać w uroczych, małych piekarniach.

Po napełnieniu żołądka i nacieszeniu podniebienia udałąm się do kilku muzeów, których w Prayżu jest jak grzybów po deszczu. Podnobnie jak w temacie kuchni, każdy znajdzie cos dla siebie. I warto pamiętać, że osoby pomiedzy 18 a 25 rokiem życia za okazaniem dowodu wchodzą do nich zupełnie za darmo lub za połowę ceny. Jest to przydatne, ponieważ bez tej zniżki zwiedzanie muzeów mocno uszczupla nasz portfel.
Sacre Coeur
Jeszcze się mieszczac w limicie wiekowym postanowiłam skorzystać z okazji. Odwiedziłam Centrum Pompidou, które goraco polecam. Niesamowity zbiór dzieł sztuki współczesnej. Tuż obok znajduje sie muzeum Picassa do którego niestety nie zdąrzyłam już zaglądnąć jednak jak będziecie to licze na relacje.Na mojej liście nie mogło także zabraknąć Louwre'u, którego ogrom nieco mnie do siebie zniechęcił. Jeden dzień to zdecydowanie za mało na ogarnięcie mnóstwa gigantycznych sal wypełnionych po brzegi eksponatami. A do tego wszytskiego tłok ludzi spieszących ku biednej Mona Lisie... nie, Louwre to zdecydowanie nie moje klimaty. Co innego malutkie muzeum Salwadora Dali schowane w uliczkach Montemare. Już sam klimat dzielnicy wprawia w zachwyt: malarze, street art, uliczni muzykanci i królujace nad wszytskim Sacre Coeur. I ukryte gdzieś w uliczkach niewielkie muzeum pełne "pływających" zegarów.
Mogłabym się tak rozpisywać godzinami, o kuchni, mieście, ludziach, pogodzie... ale po co, poprostu kupcie miejsce w tanich liniach lotniczych i zobaczcie to na własne oczy. Ocencie sami, kto wie może Paryż nie jest taki fajny jak mi się wydaje, a może wieża Eiffla naprawdę zachwyca nie tylko z widokówek. Jedno jest pewne do Paryża warto pojechać, i naprwdę nie łatwo się tam zgubić pomimo wielkosci miasta zarówno tego zwykłego jak i tego po ziemią pełnego różnych lini metra i reru. Wsztsko jest świetnie oznaczone, a podróżowanie ułatwia mapka którą można odebrac na każdej stacji.

I nie zapomnijcie przywieźć ze sobą butelek wina na zapas!!!














4 komentarzy:



  1. Świetna relacja! Aż zachciało mi się jechać do Paryża :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco polecam! :) Choc nie była to najtańsza wycieczka mojego zycia... :P

      Usuń
  2. Zawsze mi się marzyło zwiedzenie Paryża, ale jak mówisz... nie jest to najtańsza wycieczka, wiec przydałoby się więcej gotówki odłożyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najtańsza nie, ale spokojnie da się zamknąć kosztowo podobnie jak u nas...przynajmniej w Krakowie. Tanie linie lotnicze można znaleźć naprawdę po kosztach, najtańszy nocleg to ok 10-12 euro za noc (pod warunkiem że jedzie Was ok 5 osób i wynajmujecie mieszkanko) a ceny w supermarkecie takie jak u nas. Muzea są dość drogie, ale jak jeszcze mieścisz się w limitach to koszty wycieczki już tak bardzo nie przerażają :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...